Na dworze coraz zimniej i zimniej, aż chciałoby się wskoczyć pod pierzynę i zapaść w zimowy sen. Niestety nie jestem niedźwiedziem i jakość muszę funkcjonować w tych paskudnych warunkach.
To nie tak, że jestem totalnym leniuchem i nie lubię wychylać nosa z ciepłego i wygodnego mieszkania. Jestem w stanie cieszyć się zimą, kiedy jest leki mróz, świeci słońce i wszystko pokryte jest śniegiem. Ale jesień, w takim wydaniu jak tegoroczna, to coś czego tygrysek nie lubi.
Mam w domu wielbiciela jazdy rowerem, który mimo podłej aury nie zamierza rezygnować z jazdy rowerem (szaleniec!). Aby choć odrobinę zmniejszyć ryzyko zachorowania i poprawić komfort jazdy, postanowiłam zaopatrzyć go w polarowy komplet.
Uszyłam czapkę, która może też śmiało posłużyć za komin i typowy komin.
Do uszycia czapki wykorzystałam tylną część starej polarowej bluzy, natomiast komin powstał poprzez podszycie gotowego, cienkiego komina sportowego materiałem z rękawów.
Jak wcześniej wspomniałam, do uszycia czapki użyłam tylnej części bluzy. Wycięłam z niej prostokąt, który następnie zszyłam, tworząc coś na kształt rękawa o długości obwodu równej obwodowi głowy, na którą czapka ma pasować.
Podłożyłam dolną krawędź czapki i przeszyłam ją ściegiem zygzakowym.
Pora na część górną. Postanowiłam, że gumka nie będzie ściągała samej krawędzi czapki, tylko wszyję ją nieco niżej. By móc to zrobić, potrzeba więcej materiału, który zakładamy do środka. Ja przeznaczyłam na to około 4 cm.
Jednak zanim podszyłam górną krawędź, zrobiłam dziurkę, przez którą zamierzam poprowadzić gumkę ściągającą górę mojej czapki. Przecinając materiał wewnątrz diurki, zabezpieczyłam jej górną koniec szpilką, by nie przeciąć za daleko.
Czas na podszycie i zrobienie tunelu dla gumki. Ten brzeg podłożyłam podwójnie i przeszyłam prosty ściegiem, prowadząc go poniżej dziurki.
Drugi szew tworzący tunel poprowadziłam powyżej dziurki i pozostało mi już tylko wprowadzenie gumki do kanału i zabezpieczenie jej końców.
Tak prezentuje się góra mojej czapki. Chciałam, aby gumka i zabezpieczenie były czerwone, jednak na dany moment dysponowałam jedynie czarnymi elementami.
A to już częsci przyszłego komina:
Nie mam dla Was instrukcji krok po kroku jak podszywałam komin polarem, ale tu już nie trzeba wielkiej wyobraźni i umiejętności, by to zrobić 😉
Tak wygląda mój gotowiec:
Pozdrawiam i życzę dużo ciepła na nadchodzące dni
Jowita