Najwięcej przyjemności daje mi zawsze szycie dla najmłodszych, ich radość jest nieoceniona.
Tym razem uszyłam konika dla mojej córeczki. Z tym zamiarem nosiłam się już dosyć długo, ponieważ koń jest maskotką rodziny. Trochę to odwlekałam, ponieważ bałam się efektu, nie mniej jednak nie miałam zbyt dużego wyboru.
Powstał koń o dumnie brzmiącym imieniu Mateucho 😉 Myślę, że efekt nie jest najgorszy.
Zośka jest zachwycona nową maskotką.
Kiedy tatuś jest w pracy i zagląda do nas smuteczek, pod ręką zawsze jest Mateucho chętny do zabawy 🙂
Pozdrawiam
Jowita